Recenzje, recenzje i jeszcze raz recenzje. Od książek, przez anime, mangi i komiksy, aż do filmów i bajek.

sobota, 7 kwietnia 2018

,,Jestem śmiercią" - Chris Carter

Dwójka detektywów - Robert Hunter i jego partner stają przed niecodzienny zadaniem. Początkowo sprawa ogranicza się do zwłok dziewczyny, porzuconych na polanie niedaleko lotniska w Los Angeles. Ułożenie rąk i nóg świadczy o morderstwie rytualnym, jednakże wraz z rozwojem śledztwa, sprawa coraz bardziej się komplikuje. Poszukiwany morderca, z niespotykaną do tej pory śmiałością atakuje swoje ofiary, które traktuje w bestialski sposób, a ich zwłoki wręcz podsuwa policji. Gra z nimi w koszmarną grę, zawsze podpisując swoje makabryczne wyczyny ,,jestem śmiercią". Detektywi mają mało czasu, każdy dzień zwłoki może być wyrokiem śmierci dla kolejnej dziewczyny.

Kryminał Chrisa Cartera dość szybko przyciągnął moją uwagę. Głównie tym, że bohaterami jest dwóch policjantów. Specjalnie zaczęłam szukać, kto najczęściej jest bohaterem w tej tematyce. Najczęściej są to pary mieszane, albo występuje jeden główny bohater - kobieta lub mężczyzna. Bardzo rzadko mamy dwóch mężczyzn, co wydaje mi się bardzo ciekawym rozwiązaniem.
Niestety ma to też bardzo duży minus. Mimo tego, że mamy dwóch męskich bohaterów, do końca książki nie byłam w stanie ich rozróżnić. Mają tak podobne do siebie charaktery, że rzucane na przemian ich imiona tak naprawdę nic nie zmieniały. Co prawda sytuację życiową mają inną, ale tak naprawdę różnią się pojedynczymi szczegółami i do końca książki nawet nie potrzebowałam zapamiętać, który z nich jak ma na imię.

Dodatkowym wątkiem pobocznym jest historia młodego chłopca, biednego i dręczonego w szkole. Gdy tajemniczy mężczyzna chce mu pomóc i zapoznać go ze swoim synem, również szukającym przyjaciół, ten po dłuższym wahaniu się zgadza. Nie ma pojęcia, w jak okropne tarapaty się przez to wpakuje. Wątek ten jest świetnie poprowadzony, do tego stopnia, że ten chłopak wzbudził chyba moją największą sympatię i był postacią, której najbardziej kibicowałam przez całą książkę. Żadna inna postać nie wzbudziła we mnie tak silnych uczuć.
Sama fabuła jest ciekawa, jak na kryminał. Fani tego gatunku będą zadowoleni, ale nie jest on na tyle dobry, by przekonać innych do tego gatunku. Dodatkowo, wiele osób może być zniesmaczonych masakrycznymi scenami, które się tu znajdują.
Dla mnie osobiście dużym plusem było to, że autor skupia się tylko na akcji. Nie wciska niepotrzebnych wątków romantycznych, co jest według mnie obecnie zmorą wśród pisarzy. Całe szczęście tutaj, zamiast niepotrzebnego skupiania się na tego typu problemach, dostajemy ciekawą, wartką akcje i naprawdę niesamowity profil psychologiczny mordercy.
Skoro przy tym jestem - główny antagonista w tej książce jest jednym z bardziej przemyślanych, z jakimi spotkałam się w kryminałach. Wszystko co robi jest naprawdę dobrze przemyślane, jego morderstwa, chociaż makabryczne, są naprawdę świetne. Jako psychopata wykreowany jest rewelacyjnie. Właściwie, jest jedną z najlepiej wykreowanych postaci w tej książce.
Niestety nie wszystkie opisy są tak dobre. Pomijając kwestię głównych bohaterów, którzy praktycznie się nie różnią, jest sporo opisów, które są zbyt dokładne, ale za to całkowicie niepotrzebne. Nawet przy najmniejszej roli postaci drugoplanowej, autor bardzo dokładnie opisuje jej fryzurę i najdrobniejsze części stroju, co w ciągu 300 stron zaczyna po prostu irytować.
Pomijając to, wszystko napisane jest dość dobrze, rozdziały są ciekawe i wciągają, a większość z nich kończy się w takim momencie, że aż chce się od razu zabrać za kolejny rozdział.
...co jest i plusem i minusem. Z jednej strony ma się ochotę od razu sięgnąć po kolejny rozdział, a z drugiej, jeżeli to pojawia się praktycznie co rozdział, robi się męczące. Nie ma też za bardzo sensu, bo przecież, by poznać rozwiązanie tego niesamowitego wątku, wystarczy przewrócić stronę. I kiedy kolejny rozdział kończy się w ten sam sposób, zamiast czuć podekscytowanie, co mnie czeka, czuję zmęczenie, że kolejny niesamowity zwrot fabularny, który można by bez problemu rozwiązać w przeciągu strony-dwóch, jest pretekstem, żeby zakończyć rozdział.
Pomijając kilka irytujących rzeczy i błędów, książka jest naprawdę dobra. Fani kryminałów będą zadowoleni i raczej przyjemnie spędzą czas przy lekturze. Nie jest to książka wybitna, nie łamie schematów, ani jakoś bardzo nie zaskakuje(pomijając zakończenie, którego wyjątkowo zdradzać nie będę, bo do tego trzeba dojść samemu) ale jest zaskakująca i ciekawa, dlatego z czystym sumieniem dostaje ode mnie.
7/10

poniedziałek, 12 lutego 2018

,,Berserk" - Paweł Majka

Książka Pawła Majki od pierwszych stron wydawała mi się interesująca. Nie siedzę w klimatach post apokaliptycznych i może dlatego ,,Berserk" wydał mi się czymś nowym, oryginalnym i ciekawym, ale z pewnością osoby, które czytają ten gatunek, będą zaintrygowane tytułem. Wykreowany przez pisarza świat po okropnej katastrofie jest starannie przemyślany, tak samo jak tragedia, która spotkała ludzkość.
Bohaterów poznajemy zaraz po zakończeniu się ,,berserka" - tajemniczego szału, który ogarnął ludzi. Ci zaczęli w okrutny sposób się mordować bez opamiętania. Gdy szał przeszedł, tylko garstka ludzi na całym świecie przetrwała i zaczęła odbudowywać zniszczoną cywilizacje.
Wszystko to napisane jest w sposób interesujący i ciekawy. Zarówno reakcje ludzi, którzy docierają do tego, co właściwie się stało podczas berserku, jak i tworzenie naszego świata na nowo. Przemyślane zostało zachowanie ludzi z różnych grup i z różnym nastawieniem, w skutek czego poznajemy kilka zgromadzeń - Dbających o przyszłość Strażników, Nomadów podróżujących po zdziesiątkowanym świecie, Pokutników, wierzących, że trafili do piekła i muszą zapłacić za grzechy i kilka innych organizacji.
Ciekawy pomysł, dobrze przemyślany świat, świetna psychika bohaterów i interesująca fabuła wciąga od pierwszych stron. Pytanie więc, co może pójść nie tak?
Jak się okazuje, dużo za dużo, bym mogła dać ocenę wyższą niż 4/10. Mniej więcej w połowie fabuły, czytanie stało się mordęgą i z ulgą skończyłam książkę po prawie pół roku od jej kupienia, po wielokrotnym odkładaniu jej na bok.
Bohaterów w książce jest kilka, ale zdecydowanie najgłówniejszym jest niejaki Rafał - całkiem bystry mężczyzna, który dobrze dostosowuje się do nowej sytuacji, znajduje schron, zbiera jedzenie i wszystkie środki potrzebne do przeżycia. Pomaga też ludziom. Podczas berserku ocalił dziewczynkę, a ta przeżyła do końca szaleństwa i zapewniała mu możliwość zbliżenia się do miejsc, gdzie chowały się dzieci. Poszukująca ich rodzina mogła zgłosić się do Rafała i poprosić go o pomoc. Tak właśnie zrobiła Lucyna - druga istotna bohaterka.
Lucyna jako postać miała spory potencjał. Szkoda tylko, że zrobili z niej postać przesadzoną i irytującą. Tajemniczy ,,blask", który dostrzega w niektórych ludziach, a jest rzekomo mutacją po berserku jest tak samo przesadzony, co nieprzemyślany. Do samego końca nie mamy pojęcia co to właściwie jest, jak się wykształciło, a to wszystko wydaje się wprowadzone tylko po to, by podkreślić wagę i fantastyczność niektórych postaci.
Mimo że jest dorosłą kobietą, ta zachowuje się gorzej niż dziecko. Zatrudnia Rafała do poszukiwania swojej siostry, ale nie może iść z nim do kryjówek dzieci, które są nieufne wobec dorosłych i mogą w ramach samoobrony po prostu obu ich zabić. Mimo to, Lucyna i tak naraża powodzenie zadanie, niemalże śledząc Rafała. Jak się okazuje, nie zaprzepaściła szans na znalezienie swojej siostry tylko dzięki szczęściu. Takiej lekkomyślności można się spodziewać po dziecku, ale nie dorosłej kobiecie, która dodatkowo przeżyła szaleństwo berserku i była na tyle inteligentna, by poradzić sobie w post apokaliptycznym świecie. 
Następnie poznajemy Kaśkę - nastoletnią dziewczynkę, która sprawiała, że miałam ochotę wrzucić książkę do ogniska. To ją ocalił Rafał z berserku i to ona pomaga mu w poszukiwaniach dzieci. Sama jest jednym z nich, więc może bez obaw podejść do wszystkich schronów, gdzie te się ukrywają. Pierwsze czego się o niej dowiadujemy, to to, że ma ona jakiś niesamowity blask, który dostrzega tylko Lucyna. Czytelnik dostaje informacje o niesamowitości Kasi podkreślone tak mocno, że aż robi się niedobrze. Szczególnie, że jej niesamowitość przeplata się z tą Lucyny, dając nam postacie tak nierealne i sztuczne, że to aż boli.
Następne rozdziały pisane są z punktu widzenia nastolatki. I autentycznie, czytając te fragmenty miałam przed oczami pierwsze opowiadania początkujących autorek. Zaskakujące, jak te fragmenty odbiegają jakościowo od całej reszty. Pisarz próbuje nam wmówić, jak niesamowita, inteligentna i bystra jest Kasia, ale każdy jej ruch coraz bardziej temu przeczy. Zachowuje się dziecinnie, infantylnie i bezmyślnie. Przy każdym jej poczynaniu zastanawiałam się, jak ma ona przeżyć berserk. Ale w momencie, gdy krzyczała na ratującego ją przyjaciela, że ją chroni, kiedy tuż obok przebiegali owładnięci żądzą mordu ludzie z nadzwyczaj rozwiniętym słuchem, sama życzyłam im śmierci.
Bezsensów w kreowaniu jej postaci było więcej. Przed przyjaciółmi próbowała udawać pewną siebie, gotową do mordowania w obronie i jedyną gotową do stanowczych ruchów, ale wystarczyło, że przestała znajdować się w towarzystwie swoich równolatków, a zaczynała przypominać zachowaniem bardziej dziesięciolatka. Dziecinna, zazdrosna i ekscytująca się najbardziej bezsensownymi rzeczami, doprowadzała mnie do istnej furii. Najgorsze w tym było to, że Paweł Majka do końca próbuje nam wmówić, że jest to postać charyzmatyczna, interesująca i bystra. Niestety, to tylko bardziej pogłębiało moją frustracje do tej dziewczyny. I gdyby to była postać poboczna, myślę, że aż tak bardzo nie wpływałaby na moją ocenę. Jednak w pewnym momencie zarówno ona jak i Lucyna stają się nieodzownymi postaciami wszystkich rozdziałów, gdzie występuje Rafał.
A szkoda, bo w książce jest wiele postaci, które zasłużyły na dużo więcej miejsca w fabule. Jak chociażby próbujący odbudować cywilizacje, inteligentny i charyzmatyczny ,,Kapitan", jak był nazywany przez swoich ludzi, czy chociażby jego podwładni. Były to naprawdę ciekawe wątki, które w pewnym momencie stały się jedynym powodem, dla którego decydowała się sięgać do ,,Berserk".
Podsumowując - książka mogłaby być naprawdę interesująca i rewelacyjna. Parę płytkich, nieprzemyślanych postaci i chęć zrobienia z głównego bohatera ojca tępo napisanej, ale cudownie przedstawionej nastolatki, zniszczyło mi całą przyjemność z czytania. Dobra książka post apo stała się nudnym, monotonnym, irytującym dramatem rodzinnym, którego skończenie wymagało ode mnie naprawdę dużo samozaparcia.

ocena - 4/10

sobota, 3 lutego 2018

,,Chiński kopciuszek"- Adeline Yen Mah

,,Chiński kopciuszek" autorstwa Adeline Yen Mah to z pewnością nie jest ksiązka typowa. Nie jest to też typowa autobiografia. Szczerze mówiąc, mnie osobiście nigdy nie interesował ten gatunek. Wydawał mi się o tyle mało interesujący, że zawsze uważałam życie osób z świata wykreowanego za dużo ciekawsze niż realne życie kogokolwiek z nas. Cóż, po przeczytaniu tej książki, zmieniłam zdanie.
Na ,,chińskiego kopciuszka" natrafiłam całkowicie przypadkiem, ale ta wciągnęła mnie już od pierwszych stron.
Wiele osób pewnie orientuje się jak wygląda życie w Chinach. W tym wielkim kraju ciężko znaczyć cokolwiek więcej niż reszta ogromnego, szarego tłumu. Jeszcze mniej szanowane są tam dziewczyny, których życie, o ile nie kończy się tragicznie w pierwszych godzinach, może być istnym piekłem. Przez takie piekło przeszła właśnie Adeline, której historia często wyciskała łzy z oczu.
Główna bohaterka i jednocześnie autorka tej książki, wśród rodziny była najniżej w hierarchi. Najmłodsza wśród rodzeństwa nie mogła liczyć na szacunek żadnego z czterech starszych braci, ani siostry. Sytuacja skomplikowała się jeszcze bardziej, gdy tak jak w bajce, do której odwołuje się tytuł, matka Adeline umarła, a jej ojciec związał się z inną kobietą. Dwójka dzieci, które z nią miał, oczywiście były ważniejsze od dzieci z pierwszego małżeństwa, a zwłaszcza, od najmłodszej dziewczynki.
Historia Adeline z każdą stroną robi się coraz bardziej tragiczna. Pogardzana przez całą rodzinę, nie mogła liczyć na nikogo. Ciężko uwierzyć, że mała dziewczynka może być tak okrutnie traktowana.
Przez całą książkę ze strony na stronę poznajemy coraz bardziej tragiczne przeżycia, które są tym boleśniejsze, gdy przypominamy sobie, że dotyczą one dziecka.
Bohaterka nie tylko była odrzucona przez rodzinę, ale też, chociaż była otwartą i lubianą dziewczynką, nie mogła nawet liczyć na przyjaciół. Macocha zabraniała jej odwiedzać czy zapraszać do domu kogokolwiek ze znajomych dziewczynki. Miało się wrażenie, że jedyne co chce przez to zyskać, to tyllko zniszczyć umysł i tak już poszkodowanego dziecka.
Mogłabym długo wymieniać rzeczy, przez które przeszła Adeline w ciągu życia. Jak bardzo nie obchodziła nikogo, gdy każdego dnia musiała, bez względu na pogodę, pokonywać długą drogę do i ze szkoły, chociaż młodsze rodzeństwo jeździło taksówkami, podobnie jak macocha, jak zostawała ganiona na to, że ma przyjaciół, którzy chcą jej pomóc i podwożą ją do domu, jak praktycznie znęcali się nad nią psychicznie i na każdym kroku jej pokazywali, jak bardzo nic nie znaczy. To wszystko jednak składa się na książkę i gdybym miała wymieniać dalej, pewnie zdradziłabym całą fabułę, a dużo lepiej przejść przez to samemu.

Mimo tego, że cała opowieść jest bardzo krótka, ilość przekazanego w niej bólu, naprawdę potrafi chwycić za serce. Ciężko co prawda postawić się w sytuacji Adeline, bo trudno uwierzyć, że ktoś może tyle wycierpieć, ale czytając jej opowieść, można poczuć się naprawdę z nią związanym. Ja osobiście, między kolejnymi atakami żalu i współczucia, miałam ochotę cofnąć się do czasów dzieciństwa, odnaleźć Adeline i pomóc jej wydostać się z tego piekła.

Pod koniec autorka przedstawia nam historię chińskiego kopciuszka, która dość mocno różni się od naszej i osobiście dużo bardziej mi się podoba. Wyjaśnia też doskonale tytuł, który właściwie dopiero wtedy nabiera sensu.
Jeżeli znacie tę historię, możecie mniej więcej dopasować ją do historii bohaterki, chociaż tutaj nawet zakońćzenie nie jest tak cudowne, jak w bajce. Jeżeli zaś nie znacie oryginalnej historii chińskiego kopciuszka, polecam najpierw sięgnąć po jego autobiograficzny odpowiednik, który, chociaż niesamowicie bolesny, chwyta za serce, sprawia, że łzy cisnął się do oczu, a oprócz tego czyta się bardzo szybko. Co prawda do ostatnich stron nawet nie myślałam o tym, że Adeline po tym wszystkim miała jeszcze siłę, by stanąć na nogi i udało jej się nawet napisać książkę. Jej historia jest tak niewiarygodnie bolesna, że ciężko uwierzyć, że jest prawdziwa. Przypomina bardziej wymyślony przez bardzo kreatywnego pisarza dramat. Mówi się, że życie tworzy najbardziej kreatywne scenariusze, ale w tym wypadku wolałabym, żeby ,,Chiński kopciuszek" pozostał tylko fikcją literacką.

ocena 7/10

niedziela, 28 stycznia 2018

,,Byłam kochanką arabskich szejków" - Laila Shukri

Książka od razu przyciąga uwagę. Tytułem, okładką, gdzie dziewczyna z zasłoniętą prawie cała twarzą wparuje się pustym wzrokiem w odbiorcę, oraz, a może przede wszystkim niepokojem, jaki w naszym kraju wzbudza kultura arabska.  Z całą pewnością jest to książka, którą ciężko przegapić na wystawie w księgarni.

A co z treścią? Czy jest równie oszałamiająca jak zapowiada okładka i opis? Przyznam szczerze, że z twórczością tej autorki spotkałam się po raz pierwszy, stąd parę razy podczas czytania czułam się lekko skonfundowana. Powody wyjaśnię jeszcze potem. W każdym razie nie sądzę, żebym zamierzała sięgnąć po inne dzieła Laily Shukri.
Cała fabuła opiera się na historii Polki, która przez idiotyczne zauroczenie i naiwność, trafia do świata sadyzmu, prostytucji i okrucieństwa. Julia(czy też Dżulia, jak jest nazywana przez większość powieści) ma niezbyt ciekawą pracę, szefowa jej nienawidzi, nie dogaduje się z rodzicami, z którymi mimo lat, wciąż mieszka, jej życie jest nudne i męczące. 
Pewnego dnia wybiera się ze znajomymi do klubu, gdzie poznaje tajemniczego Irańczyka i zakochuje się w nim bez pamięci. Cały ich związek mógłby być zaskakujący, wciągający z nutką tajemnicy... no właśnie, mógłby. Gdyby tylko autorka nie korzystała z każdej okazji, żeby przypomnieć, że w przyszłości ukochany Julii sprowadzi na nią nieszczęście i kłopoty. Tak na wypadek, gdyby ktoś nie czytał opisu i nie wiedział, co spotka główną bohaterkę. Mogłoby to być ciekawe i nawet intrygowało za pierwszym czy drugim razem. Za to kiedy było to ciągnięte przez całą książkę, do momentu, w którym nie było już czego przepowiadać, miałam już tego naprawdę dość.
Fabuła jednak płynie dość szybko. Julia trafia do przerażającego świata, który czytelnika niejednokrotnie przyprawia o mdłości, przerażenie i żal, nawet jeżeli nie zawsze brzmi to wiarygodnie. Walka bohaterki z samą sobą oraz piekło, przez które przechodzi, naprawdę wciąga, intryguje i zachęca do czytania kolejnych rozdziałów, aż do poznania finału historii.

Opisy, czy to miejsc, czy zdarzeń, napisane są całkiem dobrze. Są dokładne, ale bez przesady, nie nudzą, za to przedstawiają dobrze akcje i jej otoczenie, co autorce trzeba przyznać. Jeżeli natomiast chodzi o pisanie dialogów, to nie jest to poziom, jaki powinna reprezentować wydawana książka. Właściwie, to nie jest żaden poziom. Większość z nich jest kompletnie niepotrzebna, nie wnosi nic do fabuły, nie urealnia sytuacji, a tylko w męczący sposób wydłuża fabułę. Gdyby pozbyć się wszystkich niepotrzebnych wymian zdań, książka byłaby o ćwierć krótsza.
Podobnie dopiski do dialogów, które chyba dla autorki są jedynym sposobem na zakończenie wypowiedzi bohaterów. Przeczytanie: ,,zapytała/zapytałam koleżanki" po raz dziesiąty w ciągu rozdziału było irytujące, ale na pewno nie aż tak, jak wtrącenia w rodzaju: ,,chciała wiedzieć" zaraz po zadanym pytaniu.

Książkę się czyta dość szybko i przyjemnie(o ile mogę tak powiedzieć, zważając na poruszaną tematykę). Opisy perypetii głównej bohaterki potrafiły przyprawić o dreszcz, a jej życie jako prostytutka w Dubaju, które ze strony na stronę poznawaliśmy coraz lepiej, chociaż koszmarne, na swój sposób intrygowało.

Dzieło Laily Shukri pewnie zasłużyłoby na dużo wyższą ocenę, gdyby nie rozdziały, które pojawiały się nagle w połowie książki i całkowicie zmieniły moje spojrzenie na ten tekst.
Mniej więcej w połowie fabuły, gdzie poznajemy historię Julii(Dżulii) nagle ta podsuwa nam całkowitą zmianę narratora. I to bynajmniej nie chodzi o nagły przeskok na trzecią osobę. W jednej chwili przenosimy się z Dubajskiego burdelu o osobliwej renomie, do pałacu ze służbą. Do tego momentu byłam święcie przekonana, że ,,Byłam kochanką arabskich szejków" jest autobiografią. Dlatego znalezienie się się nagle w zupełnie innym miejscu i przy zupełnie innej bohaterce, było dla mnie niemałym zaskoczeniem. Dopiero po przeczytaniu kilku recenzji dowiedziałam się, że to właśnie ta część jest pisana z punktu widzenia autorki. W gruncie rzeczy nie trudno na to wpaść, ponieważ wszystkie te fragmenty to perfidna krypto reklama, chociaż przeplatana interesującymi artykułami o rozwijającej się w Dubaju prostytucji. Te artykuły to jednak tylko mały fragment i właściwie pretekst, żeby autorka mogła pławić się w swoim samouwielbieniu i poświęceniu, jakie kosztuje ją pisanie. Po kilka razy na rozdział wspomina o innych swoich książkach, o czym możemy w nich przeczytać i jak bardzo nie może żyć bez pisania, co między historiami o gwałtach i prostytucji jest po prostu niesmaczną reklamą.

Linda, czyli druga narratorka i autorka książki, jest nie tylko postacią ogólnie niepotrzebną dla fabuły, ale również niesamowicie sztuczną i zakłamaną. Z jednej strony pisze artykuły o prostytucji małych dzieci, nad którymi praktycznie płacze, dostaje ciągłych migren, cała jest roztrzęsiona i załamana, ale kiedy Julia, poznawszy w drugiej bohaterce Polkę, błaga ją o pomoc, ta nawet nie zwraca na nią uwagi. Dopiero po roku przypomina sobie o tej prośbie i łaskawie zdecyduje się jej pomóc. Kiedy w końcu przejmuje się Julią, napisane jest to w sposób tak sztuczny, że mnie osobiście to tylko zniechęcało do postaci Lindy. Z wielkim przejęciem opowiadała o bólu i upokorzeniu prostytutek, by zaraz to przerwać i z przyjaciółką zachwycać się ciasteczkami i herbatą. Ogólnie momenty z autorką książki, pomijając artykuły o życiu w Dubaju, są wydumane, niepotrzebne, ciągną się w nieskończoność i skupiają się głównie na tym, by jak autorka mogła nam powiedzieć, jak się poświęca, żeby pokazać nam wszystko, przez co przeszła. Jest to postać całkowicie zbyteczna, która oprócz irytowania tylko uświadczyła mnie w przekonaniu, że ta książka nie jest ani autobiografią, ani nawet biografią, a wyssaną z palca historią, być może tak samo, jak wszystkie książki Laily Shukri.

Wielkim bólem jest też język na naprawdę słabym poziomie. Brak zdolności i kunsztu pisarskiego to jedno, nieprzyjemne i niepotrzebne dialogi to drugie, ale dawanie trzech czy czterech znaków interpunkcyjnych naprawdę już było nieznośne. Jeden wykrzyknik i jeden znak zapytania to nie było wystarczająco i autorka potrafiła nas zaskoczyć pytajnikiem i trzema wykrzyknikami. Dodatkowo zdania w stylu: ,,Za dwa dni lotem błyskawicy roznoszą się wiadomości" pojawiały się regularnie w ciągu całej książki.

Samo zakończenie już ostatecznie wyprowadziło mnie z równowagi i sprawiło, że nie miałam pojęcia co mam myśleć o tej książce.
Zakończenie jest... przesadzone i wydumane. Pasowałoby do książki beletrystycznej, ale w tego typu biografii po prostu sprawia, że nie da się w nie uwierzyć. Nie tylko kończy się kolejną reklamą, najbardziej bezczelną, na jaką wpadłam kiedykolwiek w literaturze, ale też całkowicie pomija postać głównej bohaterki, która została zepchnięta na dalszy plan.

Nie wiem, czy bardziej boli mnie styl pisania, czy gloryfikacja autorki, która kompletnie ma gdzieś ludzi, co objawia się w każdym jej zachowaniu, ale nie przeszkadza jej to mówić wszem i wobec, że nie może żyć z myślą, że ktokolwiek dookoła niej cierpi.

Właściwie dopiero po spisaniu wszystkich uwag, zauważyłam że jest ich dużo więcej, niż zalet. Tym bardziej szokujące może by to, co teraz napiszę.
Polecam tę książkę. Nie wszystkim, bo osoby bardziej wymagające, będą wkurzone dialogami, i słabym stylem pisania, ci bardziej wrażliwi mogą być przerażone i zniesmaczone coraz to kolejnymi opisami prostytucji i gwałtów, jednak książkę czyta się szybko i przyjemnie, a pomijając dialogi, fragmenty z Julią są napisane naprawdę interesująco i wciągająco. Jeżeli pominąć momenty z autorką, książka jest nie najgorsza. Nie jest co prawda dobra, ale nadaje się dla osób mniej wymagających, szukających czegoś krótkiego, nieskomplikowanego, ciekawego i z dreszczykiem.

Mimo to, biorąc pod uwagę całokształt, nie mogę dać oceny wyższej niż 3/10



Uwaga, spoiler - jeżeli ktoś nie chce jednak przebrnąć przez całą książkę, a jest zainteresowany jej zakończeniem, to je streszczam.
Tak jak pisałam, Linda po roku przypomina sobie o postaci Julii i za wszelką cenę chce jej pomóc. Jej przyjaciółka znajduje jakiegoś agenta, który obiecuje odnaleźć Polkę. Nie jest to żadna bliska osoba, a o wynagrodzeniu dla niego nic nie słyszymy. Co więcej, gdy odnajduje Julię, wydaje swoje własne pieniądze, żeby się do niej zbliżyć, przekonać ją, że chce jej pomóc, a potem wyrwać z burdelu. Julia ma szansę uciec, ale w ostatniej chwili przypomina sobie o dziewczynce zamkniętej w Dubajskim burdelu i stanowczo oświadcza, że bez niej nigdzie nie jedzie.
Linda, jej przyjaciółka i ich agent decydują się porwać Julię po tym, jak wykupią dziewczynkę z burdelu. Zaczynają się zastanawiać, skąd wezmą kilkanaście tysięcy na wykupienie dziecka, ostatecznie Linda, chociaż jest żoną szejka, nie dysponuje żadnymi pieniędzmi. Nagłe olśnienie każe jej sprawdzić, ile zarobiła na poprzednich książkach, które napisała i okazuje się, że wystarczy, by zapłacić alfonsowi.
Książka kończy się tym, że wykupują dziewczynkę, a Linda, poklepując się po plecach stwierdza, że dzięki swojemu pisaniu, które tak uwielbia i swoim fanom, uratowała biedne dziecko.
I tyle. Po tylu stronach pełnych samozachwytu autorka musiała dać jedno z bardziej chamskich zakończeń, na jakie wpadłam. O głównej bohaterce nie ma potem ani słowa. Możemy się domyślać, że wróciła do Polski, ale jak zareagowała jej rodzina i znajomi? Jak sobie poradziła z traumą? To nie jest istotne, uratowane dziecko to dużo bardziej chwytliwe zakończenie...
Koniec spoilerów.

A szkoda, bo tak jak mówiłam, historia głównej bohaterki jest ciekawa i intrygująca. Gdyby autorka nie próbowała na siłę dodawać siebie samej do książki, myślę, że ocena byłaby znacznie wyższa.

środa, 24 stycznia 2018

,,Pedagog" - Karolina N. Wiechowicz

Długo się zastanawiałam, którą z moich recenzji jako pierwszą wrzucić na bloga. Kilka już mam na swoim koncie, ale ostatecznie zdecydowałam się na tą, która wzbudza we mnie największe emocje. Niestety, bynajmniej nie pozytywne.

Wraz z szerzeniem się kultury Japonii, w Polsce pojawia się coraz więcej inspiracji tym krajem. Określenia ,,otaku", ,,anime" czy ,,manga" są teraz bardziej popularne niż jeszcze parę lat temu i nie budzą już takiego zaskoczenia jak w czasach, gdy nawet fani ,,czarodziejki z księżyca" nie mieli pojęcia, że pochodzi z Japonii i nie jest to klasyczna kreskówka.
Razem z anime i mangami, na polski rynek trafiło też wiele nowych rodzajów literatury, jak chociażby ,,hentaie" ,,Ecchi", ,,yuri" czy coś, co zachwyciło sporo dziewczyn i część mężczyzn. Specjalnie dość mocno uogólniam, bo wiem jak drażliwy to może być temat. I tak, właśnie mówię o książkach czy mangach w klimacie ,,yaoi" czy jak kto woli ,,BL". Opowiadające o związkach, miłości, a nawet stosunkach seksualnych między dwójką mężczyzn, wzbudziły nie tylko kontrowersje, ale niemałe zainteresowanie. Po coraz większym wysypie mang o tej tematyce, w wydawnictwach nadszedł czas na literaturę. Karolina Wiechowicz, początkująca pisarka postanowiła stawić czoło potrzebom obecnych yaoistek, a nawet pójść krok dalej i połączyć to z dość popularnym od czasów fenomenu ,,Greya" BDSM.
Na początku dostajemy parę całkiem przyjemnie zapowiadających się bohaterów - bogatego paniczyka z dobrej rodziny, pewnego siebie, zadziornego i dumnego, oraz porządnego nauczyciela. Z jednej strony surowego, ale sprawiedliwego, który sposobami nie do końca konwencjonalnymi, był w stanie utemperować nawet najbardziej zadziornego z uczniów.
Może to nie jest para, która z całą pewnością zadowoli każdego, ale trzeba przyznać, że zapowiadała się całkiem obiecująco. Jeżeli do tego doda się masochistyczne zapędy chłopca i sadystyczne jego nauczyciela, możemy już mówić o książce z potencjałem, poruszającą ważne, psychologiczne zagadnienia.
Chciałoby się zapytać, co może pójść źle? Jak się okazuje, prawie wszystko. Młoda autorka próbując stworzyć książkę psychologiczną, poruszającą problemy nie tylko obecnej młodzieży, ale też sadyzmu, masochizmu i związków męsko-męskich, tworzy... szukam słowa, które byłoby chociaż mniej agresywne niż ,,gniot", ale to słowo najlepiej opisuje przez co musiałam przebrnąć, żeby pisać tę recenzję.
Wspominałam o ciekawym charakterze głównych bohaterów. Trwają one jakiś rozdział, może dwa. Później buntowniczy, pewny siebie chłopak staje się zapłakany, delikatny i słaby. I jakkolwiek nie mam nic do takich postaci, to jego ,,transformacja" przebiegła szybciej niż ta, której poddawała się czarodziejka z księżyca. Oczywiście nawet autorka była świadoma tego, że główny bohater tak szybko się nie zmieni. Więc co najlepiej zrobić w tej sytuacji? Oczywiście po prostu przerzucić nas do przodu, gdy bohater przecierpiał swoje z dala od czytelnika i z czystym sumieniem można zrobić z niego klasycznego emo, w dodatku z syndromem sztokholmskim. Przy okazji autorka ,,porusza" kolejne ciężkie tematy, którymi może się chwalić w opisie książki, a które tak naprawdę są kompletnie bez sensu. Co więcej, nasz protagonista nie zmienia się tak gwałtownie tylko raz. Miałam wrażenie, że z każdym rozdziałem jego charakter jest trochę inny. Jakby autorka nie mogła się zdecydować, czy do końca książki ma zostać przerażonym, płaczliwym chłopcem, czy powinien drżeć i płakać, błagając o cięcie i bicie, czy może jednak czasami się postawić i niezadowolony tupnąć nogą... z sąsiedniego pokoju, tak, żeby jego profesor tego nie usłyszał. Przemiana i wszelkie rozterki moralne, dla wygody autorki odbywają się z dala od stron książki.
Na drugim bohaterze można zawieść się tak samo. Jakkolwiek można mu wybaczyć dużo, to z pewnością nie to, że mając niesfornego ucznia, nagle zaczyna się podniecać tym, że go bije. I to bez względu na to, czy ten go o to prosi, czy nie. Staje się złośliwy, wredny i cyniczny, ale bynajmniej nie w sposób, jaki sprawiłby zachwyt u yaoistek. W dodatku nawet odrobinę nie jest nam przedstawiona jego psychika. Po prostu nagle stwierdza, że lubi bić swojego ucznia, a skoro ten się na to zgadza, to dlaczego miałby się powstrzymywać?
Jakkolwiek osobno są oni naprawdę beznadziejni, to w duecie są już nie do wytrzymania. Mimo tego, że w teorii jest to książka o związku męsko - męskim, to głębsze relacje mamy już nawet w ,,50 twarzach Greya". Jedyne co wiemy o ich relacji, to to, że jeden lubi bić, a drugi być bity(o fakcie, jako rzekomo masochizm miałby być odziedziczonym po jego ojcu, już nawet nie wspomnę) Co gorsza, pedagog znajduje coraz to nowsze formy tortur, które chociaż okrutne i przeszkadzają jego... z powodu braku pomysłu nazwę go ,,ofiarą", chłopiec nawet nie próbuje nic z tym zrobić. Ah, przepraszam, w pewnym momencie rysuje sobie na ziemi kółko i mówi, że to jest jego strefa, gdzie siedzi cały dzień i płacze. Tak, to ten sam chłopak, o którym pisałam na początku. A co najgorsze, o ile można użyć takiego sformułowania do tej książki, jest to, że nawet nie wiemy czemu właściwie bohaterowie się pakują w tę ,,relacje", bo mam wrażenie, że żaden z nich tego tak naprawdę nie chce. Mimo to, główny bohater nagle stwierdza, że kocha swojego profesora, co jest jedną z dwóch scen, gdzie mamy pokazane cokolwiek więcej niż tylko bardzo słabe BDSM. Druga z tych scen pojawia się na samym końcu, wraz z chyba najgorszym zakończeniem, jakie spotkałam w literaturze.
Podsumowując - książka jest naprawdę słaba, nie tylko pod względem fabularnym, ale też biorąc pod uwagę kunszt pisarski, albo jego brak. Bohaterowie są płascy, a ich charakter opiera się tylko i wyłącznie na tym, jakie mają fetysze. Próbując zrobić dramat psychologiczny, Karolina Wiechowicz tworzy kompletny nonsens, oparty tylko na biciu, relacje bez jakichkolwiek głębszych przemyśleń i oparte... nawet ciężko stwierdzić na czym i coś, czym ,,szczyci" się autorka, czyli poruszone różne dramaty i problemy, bez wyjaśnień na podłożu psychologicznym, a właściwie jakichkolwiek wyjaśnień i tak jak wspomniałam, najgorsze zakończenie, z jakimś się zetknęłam. Do tego stopnia, że mimo tego, jak bardzo szanuję książki, ten jeden jedyny raz rzuciłam ją o podłogę.
Mam wrażenie, że wszelkie dobre oceny(a jest ich sporo) to są opinie młodych osób, które nie są zaznajomioną z literaturą, a ,,Pedagogiem" zachwycają się tylko dlatego, że jest tam związek, jakby nie było, gejowski.

Ocena - 2/10
minusy - beznadziejne portrety psychologiczne, charaktery, które zmieniają się ze złych na gorsze, przeskoki narracji, żeby ułatwić autorce wyjaśnienie zmiany zachowań bohaterów, zakończenie.
plusy - Bywają porządne sceny i całkiem przyzwoite opisy

Uwaga spoiler. Dla osób, które nie chcą męczyć się z całą książką, a są ciekawe, jak okropne może być zakończenie.
Uwaga:
Główny bohater znajduje sobie dziewczynę. Tak po prostu, bo jego nauczyciel jak się dowiedział, że chłopiec go kocha, po prostu go zgwałcił. Gdy owa dziewczyna dowiaduje się o masochistycznych popędach głównego bohatera, zwyczajnie go rzuca. Ten się załamuje, decyduje się popełnić samobójstwo. Zanim jednak się powiesi, dzwoni po karetkę i niestety go ratują. Ten nagle się decyduje zgłosić molestowanie i gwałt do sądu, w skutek czego jego profesor traci pracę i prawo do zawodu. Gdy przypadkowo spotykają się po latach, pedagog nie może znieść, że jego były uczeń ma dziewczynę i jest szczęsliwy, więc popełnia samobójstwo.
Na końcu główny bohater mówi, że stał się dokładnie kimś takim, jak jego nauczyciel(za wyjątkiem bycia sadystą oczywiście)
Zakończenie jest okropne, irytujące, niejasne i okrutne, nawet parę lat po zakończeniu tej książki, nie jestem w stanie zrozumieć, co zmusiło autorkę do napisania czegoś takiego.

,,Jestem śmiercią" - Chris Carter

Dwójka detektywów - Robert Hunter i jego partner stają przed niecodzienny zadaniem. Początkowo sprawa ogranicza się do zwłok dziewczyny, por...